Muki Muki
19848
BLOG

2012....minął.. co nasz czeka w najbliższej przyszłośći?

Muki Muki Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 264

 

Czyli słowo do początku, jak mniej więcej było ale już  nie będzie w tym wątku.
 
Był czas, kiedy tu nie było nic.
W tym ramieniu tutejszej niby gałęzi dysku galaktycznego.
Był czas, który opisuje alegorycznie, Enuma Elisz, epos nawet nie jestem pewien czy to Akadyjski czy Sumeryjski, bo ile czasu poświęcam temu zagadnieniu i opisowi tym mniej mam ku temu przekonanie, co mówi w tym temacie nauka.
Enuma Elisz opowiada o tym, że na początku wszystkiego był tylko ABZU, rodzic pierwotny, którego Sitchin autor 12-stej planety bezceremonialnie przypisał do Słońca jako istniejącego wiecznie. Oczywiście, że to totalna bzdura, bo ABZU w rozumieniu Starożytnego Sumeru to forma energetyczna, i bez masowa wypełniająca przestrzeń, czyli nasz poszukiwany współcześnie Eter. Którego mędrcy nauki wyrzucili obśmiewając a teraz zaułkami pokątnie, po cichu, judasze przekrętu wracają do tego na co tak pluli.
Nie było niczego żadnej materii żadnej postaci ciała fizycznego, jak zaświadcza Enuma, nic nie istniało i nic nie miało imienia, więc i czas też nie istniał a przelewały się tylko wody ( falował) sam ABZU.
Potem z jakiejś przyczyny zaburzył się rytm falowania i narodziły się dwa ciała Niebieskie, wzajemnie walcząc o przestrzeń wirowały wokół siebie. Kiedy przyrosły w objętości jedno z nich zapłonęło i drugie siłą swej grawitacji odrzuciło na zewnętrzne rubieże, konkurencje.
Te, które zapłonęło stało się naszym słońcem a drugie wielką wodną planetą zwaną Tiamat, czyli wodną głębią bez dna, której to wyjaśnienie zachował w sobie jeden jedyny język świata przedstawicieli kultury Amerykańskich?
Ta planeta nie miała poza wodą rządnego stałego gruntu (materialnego lądu). Miała być niby słońcem, lecz nie tak potoczyły się losy przypadku.
Te dwa ciała niebieskie we wspólnym tańcu wokół siebie, Słońce i Tiamat razem stworzyły cztery planety, gazowych olbrzymów,których stosunkowo małe jądra otoczone są głębokimi na tysiące kilometrów oceanami lekkich gazów kosmicznych) tj. Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna.
 
Pierwotnie nasz system planetarny ułożony był w kolejności, Słońce, pusty pas przysłoneczny, Tiamat, cztery olbrzymy gazowe, Jowisz, Saturna, Urana i Neptuna i pustka kosmiczna.
W tym systemie nie było planet typu kamienno - gazowych, jak Merkury, Wenus, Ziemi i Marsa.
 
Sytchin i cała reszta mędrków bez żadnych oporów za nim przyjęła 10 a potem, 12 planetarny system, którego notabene prawie nigdy w całości nie było i praktycznie nie istniał.
 
Na miliony lat nim zawitali tu ”Bogowie”, wyższa inteligentna rasa podobno humanoidów, pojawiło się ogromne czarne, podwójne elektryczne ciało kosmiczne niby planeta, którą w różnych społeczeństwach i narodach rożnie zwano, ale znana jest najczęściej jako Nibiru.
Wchodząc w ten system planetarny na jego obrzeża, ściągnęła na siebie i rozwaliła wodną planetę Tiamat. Jej szczątki walają się w obecnym pasie asteroidów i zewnętrznym Pasem Kuipiera, gdzie wiruje cała masa śmiecia kosmicznego.
Tam też buszuje trans neptunowa planeta zwana Plutonem, której odebrano z naiwnych przyczyno-powodów prawo bycia planetą.
 
Kolejnym aktem było pojawienie się tu Bogów. Przyczyna ich tu bytności musiała być warta najwyższej fatygi, i włożonego wysiłku. Cel musiał uświęcać środki. Uratować planetę wartą wszelakiego poświęcenia i wysiłku.
Nie wiemy, co było tak istotną przyczyną, tak ważką tak niepodważalną i jednoznaczną w swej decyzji ze podjęto się Eksodusu planety z jednego systemu planetarnego do drugiego.
I nie jednej planety a aż 5 ich sztuk.
Szok i wybujała fantazja stwierdzi wielu, ale spokojnie zobaczony czy mam tak wybujałą fantazję czy nauka wraz z kościołem i lewymi organizacjami niby światowego porządku rżnie głupa dla ""maluczkich prostaczków"". jak to czesto 
Czy przyczyną decyzji była zbliżająca się wojna galaktyczna, czy wybuch innego słońca i sterylizacja planety, czy kolizja masy zdrowotno-kosmetycznej z tą planetą, czy planeta była wyrzutkiem i na niej same nieudane odpadki wyrzutków kolejnych eksperymentów, czy zasiedlone stwory humanoidów były zbyt niebezpieczne?
Czy Bogowie szukali bezpiecznego miejsca bo sami odchodzili w dal bez powrotu z pustki kosmicznej, przechodząc do innej przestrzeni, zapewne nie dowiemy się nigdy.
 
Bogowie, - ci prawdziwi Bogowie znikneli, dosłownie wyparowali. Słuch i widok po nich zaginął. I nastali po nich inni też nieźli w te techniczne klocki, pod owych Bogów się podszywając i podpinając.
 
Ja od dawna odnoszę wrażenie po tych obecnych UFO cwaniakach rżnących za Bogów, to tak jakby służący przeobraził się w pana.
 
NIM JEDNAK ODESZLI, prawdziwi Bogowie postawili po sobie znaki, opisy dane i ostrzeżenia jak i przekazy i nakazy. Zostawili dane i namiary, jednostki bardzo ważne i swe techniczne czary i możliwości.
Widzieli i zdawali sobie sprawę za na planecie będzie mnogo głupców wszelakiej maści, demagogów różnych systemów i praw, chciwców i bezrozumnych partaczy, kłamców oszustów i naciągaczy. Bez względu, jaka kulturę przyjmą czy wypracują i jakie środki i kierunki podejmą.
Dlatego swe, madrości, cudeńka i zabawki szalenie wysokiej techniki zawarł w strukturach topornych, i trwałych, na czas i siłę bez mózgowych planetarnych tworów.
Ich myślą przewodnią nie były narzędzia i twory materialne wielkie ponad miarę do podziwu, ale dla głupca, tak potężne, że bardzo trudne do sforsowania prostemu umysłowi i jego narzędziom siły.
Pozostawiono ogromną wiedzę, ale systematycznie przez tysiąclecia niszczoną przez głupców i demagogów, którzy w swej głupiej naiwności i chciejstwa niewyobrażalnego chcieli, aby losy tej planety rozpoczynały się od nich.
Przez kogo podpuszczani i sterowani? Przez służbę robiącą za panów?
 
Odpowiedzcie mi proszę na jedno pytanie:
 
Kto jest właścicielem czy też spadkobiercą tych skarbów i wiedzy, zawartej przez Bogów i przekazanej dla ludzkości, ........czy ten, co sobie rości do tego prawa i rabuje te dobra, czy ten, co posiada do tego klucz?
 
Sitchin widział w tym zestawie czy przekazie pozostawionej wiedzy najeźdźców drani i łupieżców dorabiając do tego niestworzone ogony historycznie manipulowanej głupoty powielane przez innych i jeszcze bardziej rozdmuchane w swej paranoi?
 
Nie jest to dla mnie zupełnie zrozumiałe.
 
Bo kto kimkolwiek, czy kimkolwiek by nie był przy zdrowych swych zmysłach ów najeźdźca i uzurpator, nauczał i pouczał swego niewolnika w osiągnięciach swej Boskiej rasy
Dał mu do ręki owe dobra i naucza skąd pochodzi gdzie jest i dokąd zmierza?
Tylko niespełna rozumu lub idiota tak by czynił, ale nigdy zdrowy na umyśle przedstawiciel wyższej rasy technicznej.
Zawsze i wszędzie niewolnik marzy nie o dobrach swego pana czy uzurpatora a o swej wolności, to wszystko, co pan nauczy niewolnika zawsze stanie się narzędziem przeciwko niewoli i uciskowi, w celu wyzwolenia.
Czy niewolnik z własnej woli może chwalić dokonania "Boga" Pana i jego dobra cenić przez pokolenia zachowując w pamięci i przekazach? Nie występując przeciwko nim zbrojnie lub poprzez podstępy?
Ile potrzeba zrozumienia i inteligencji do zrozumienia tych faktów?
 
Bogowie nie mieli niewolników. Mieli niższą rasę uczni, w których w przyszłości upatrywali wielką nadzieję. Dlatego nas naszych pra ojców uczyli. Tak tworzenia żywności, jaki zabijania.
Zapewne wiedzieli ze to jest złe, ale czynili jak czynili.
Te wszystkie nawoływanie przekazy ostrzeżenia kierowane do przyszłości do rasy mądrej ale jeszcze na tyle prymitywnej ze raczkującej w zakresie technicznym a więc słabej i technicznie, fizycznie i moralnie aby ratowała co się da, w taki sposób jaki będą umieć.
To nauka humanoidów mądrych, ale nie grabieżców czy najeźdźców.
 
Pytałem wielu nadętych i przemądrzałych naukowców, o dowód na ruch obrotowy ziemi naszej planety, pytałem o ukazanie pomiaru prędkości światła w przestrzeniach kosmosu, pytałem o przyczynę ugięcia światła w ośrodkach niejednorodnych, pytałem, dlaczego wejście do Piramidy zwanej, Cheopsa znajduje się na 19 stej warstwie nad poziomem gruntu podstawy a nie na podstawie lub nieco powyżej tej podstawy. Co było by jasnym naturalnym i oczywistym miejscem poszukiwania wejścia. Nie otrzymałem albo żadnej odpowiedzi, stek obraźliwych inwektyw albo brednie i zmyślenia,
 
Pytałem publicznie jednego na wykładzie - spotkaniu „”profesora””, czy potrafi uzasadnić myślowo przyczynę takiej a nie innej konstrukcji wielkiej komory królewskiej w piramidzie Cheopsa.
Zaczął swą prelekcje wyjaśniającą od takich bredni ze przerwałem brzydko po jakieś 10 minutach ten popis krasomówstwa  i rzekłem ..... Wziął pan do ręki szczotkę do kibla a problem w bólu tym wielki, bo nie ma pan bladego pojęcia gdzie ją wetknąć.”””
 
Projektant zarazem budowniczy wykonał je na 19 warstwie, nie niżej nie wyżej, dlaczego?
Gdybym napisał te wszystkie niebywałe mądrości, jakie zanotowałem tytułem wyjaśnienia to faktycznie koń by się uśmiał puszczając kolosalnego bąka. Ostatni z tych mądrali stwierdził ze to ochrona przed złodziejami. Tylko, jakimi?
A jaka jest prawda?
Prawda jest taka ze budowniczy przewidział, do jakiej wysokości podniesie się poziom jako warstwa piachu, czyli tamtejszego gruntu, kiedy miną tysiące lat po wybudowaniu tej piramidy. Jak stwierdziłem pozostawił w tej piramidzie wiele wskazówkę i odnośników do miar i zasad.
Jedną z nich sekundę zakodowaną w tej piramidzie jako wzorzec przestawiłem i nie można tego podważyć żadnym innym wyjaśnieniem i do niej do jej włąściwej prezentacji jeszcze ku końcowi wrócę.
 
Niektórzy z wydawać by się mogło mądrych ludzi i autorów, tak pogłupieli w swej mądrości, że w Wielkiej Piramidzie widzą broń kosmitów rozwalającą inne planety w naszym układzie słoneczo-planetarnym, i która to rozwalała inne planety w tym hipotetyczną planetę Krypton, pomiędzy Marsem a Jowiszem.
Lub, co gorsze jak sugerują inni nawiedzeni znawcy zastosowane nie tylko do niszczenia planet lub innych ciał niebieskich, ale także do wytworzenia ogromnych rys uszkadzających powierzchni innych planet, lub wykorzystane do manipulowania pogodą, a nawet do manipulowania świadomością.
 
Przy takich wnioskach otwieramy nową małpiarnie, a są jeszcze głupsze i jeszcze bardziej idiotyczne jeszcze bardziej odjazdowe od tych tu zaprezentowanych wybiórczo.
 
Dla mnie oczywistym jest, że dawnymi czasy trudnymi do określenia przedziałami pomiędzy 6000 a 15000 tysięcy lat wstecz odbył się scenariusz starożytnej wojny międzyplanetarnej, która się rozegrała w naszym Układzie Słonecznym, oraz jej długofalowe konsekwencje, za pewne sięgające nawet współczesności.
 
Czy kompleks w Gizie odpowiada widokiem i ułożeniem gwiazd konstelacji Oriona?
Wszyscy jak jeden mąż orzekną bez zmrużenia oka ze tak, że tak właśnie jest, Czy to prawda?
Nie to nie jest prawda,
To nie ma nic w sobie prawdy.
Układ w Gizie chociaż przypomina rzutem konstelacje Oriona na podstawę płaskowyżu w Gizie, nie jest tej konstelacji poświęcony czy na niej wzorowany, chociaż dodany obiekt sugeruje taki układ, to jednak jest inaczej.
Budowniczy, do czego zaraz nawiążę w tej konstrukcji i zestawie kamiennych budowli zawarł dane telemetryczne, a przede wszystkim, kiedy i jak to wykonał. Do czego ten zestaw ma służyć i komu.
 
Kiedy odszukali system z czterema gigantami płynno gazowymi, z pustym pasem wewnętrznym to nie potrafię sobie wyobrazić ich radości. Klamka zapadła dyrektywy zostały podjęte. Układ zostaje zagospodarowany i zasiedlony.
 
Jak to się odbyło?
A może uda się określić i kiedy?
 
Kodeks Azteków - Kodeks Chimalpopoca– twierdzi niezłomnie, że istniały nie tylkocztery akty stworzenia świata, lecz również cztery słońca. Dopiero wpiątej epocenastało słońce, które widzimy teraz. Tego współczesna nauka nawet nie chce słyszeć.
 
Gdyby to przyznali musieliby stwierdzić ze istnieją inni humanoidzi inne rasy inne życie a kościół utraciłby eci - peci i co by począł? Kogo by straszył i mamił?
Nie dobra sytuacja trzeba milczeć a i innych podnoszących tematy kopać i ośmieszać zarzucając im wszelakie niegodziwości, jakie tylko da się upchać i te nie uczynione. Mnie nawet zarzucano paranie się czarną magią przeciwko chrześcijaństwu? Do tego doszły paranoje, co poniektórych mędrków, chociaż nie na tym serwisie.
 
Każda z tych epok słonecznych kończyła się, totakną katastrofą planetarną, kiedy humanoidzi na tej planecie ulegali zagładzie i ponownie się odradzali.
 
„W piątej epoce, o czym wiedzieli starzy ludzie, wówczas stworzona została Ziemia, niebo jak i cztery rodzaje mieszkańców Ziemi.... „
 
Czyż to nie szokujące stwierdzenie pochodzące z zamierzchłych czasów i okresów, o których się nam nawet nie śniło?
Epoki słoneczneto okresy, kiedy słońce nie świeciło nad naszą planetą. Nie oznacza to wcale, że go nie było, lub nie istniało. Nie istniał wówczas podział na dzień i noc. Była wtedy tylko noc. Czyż można takie tłumaczenie i to nie dokonane przez zemnie uznać za mało wartościowe? Przecież to pochodzi z epok tak dawnych, że nikt nie może powiedzieć nic pewnego o tym.
 
Epoka pierwszego słońca:
To czas narodzin ziemi i zagnieżdżenie się planety w nieznanym dziś układzie planetarnym.
Epoka drugiego słońca:
To czas narodzin życia na naszej planecie i jej rozwój. To również czas wędrówki naszej planety z nieznanego jak na razie układu do naszego obecnego układu słonecznego, gdzie istnieje do dnia dzisiejszego. I tutejsze jej zakodowanie. Koniec tej epoki to również czas wyginięcia Dinozaurów.
Epoka trzeciego słońca:
To czas katastrofy planetarnej w naszym układzie słonecznym. Ale nie zniszczenie planetyTiamatprzez nowoprzybyłą planetę Nibiru. Które odbyły się znacznie wcześniej na miliony lat niż Bogowie postanowili zagospodarować ten system.
Epoka czwartego słońca:
To czas potopu i zagłada Sumeru, ostatniej z wielkich ras ludzkośći, oraz zmiany geologiczno tektoniczne na naszej planecie.
Epoka piątego słońca:
                To współczesność
Nim rozpoczął się Exodus planety. Bogowie zagospodarowali dolny w pełni chroniony pas około słoneczny do pierwszego z olbrzymów gazowych – Jowisza.
Logicznie biorąc powinni to uzupełniać w następującej kolejności.
  1. Nieznana planeta pomiędzy Jowiszem a Słońcem.
  2. Merkury.
  3. Mars
Wenus jeszce nie zaistniała.
I powstała ogromna luka pomiędzy - Merkury-Mars - na wpasowanie planety Ziemi wraz z towarzyszącym jej satelitą Księżycem.
 
Ustalono te zasady masowe po ta, aby orbita planety Ziemi nie była ani za blisko ani za daleko od słońca a szło tu głównie o temperaturę na planecie.
 
WĘDRÓKA ZIEMI.
( Koniec drugiej epoki Słońca - Słońca jaguara W kodeksie Chmalpopoca).
 
Przyszedł wreszcie czas końca 65 milionów lat temu według naszej współczesnej geologicznej miary czasu.
Nastąpił straszliwy kataklizm, który niejako zmiótł życie na naszej planecie.
Dinozaury a wraz z nimi wszelki gigantyzm zostaje zniszczony. Jest cała masa niczym nie udowodnionych teorii takiego kataklizmu, takich zniszczeń, i całkowitej zmianie form. Po tym kataklizmie nie istnieją już gigantyczne formy. A w zasadzie w bardzo krótkim czasie po katastrofie wymierają. Przetrwało wszystko, co było małe, lub proporcjonalnie małe. Ale o dziwo i to powinno być zdumiewające, wody podskórne i ogromne połacie podziemnych zbiorników wód nie pokazały się na planetarnej powierzchni. Pomimo zaistnienia kataklizmu pozostały nadal pod płaszczem planety.
Każdy skutek musi mieć swój początek - swoją akcję. Takie zdarzenie również musiało mieć swoją pra przyczynę.
 
Jak tego dokonano?
Wyliczenia zostały dokonane.
Bogowie na obrzeżach swego systemu zgromadzili masę materii, większa od masy Ziemi wraz z Księżycem i dodatkami.
Nibiru – Marduknadlatywał po swej orbicie, planeta Ziemia wraz z Księżycem zbliżała się do swego najdalszego górnego punktu.
 
W tamtej też okolicy o kilkadziesiąt tysięcy kilometrów wcześniej umieszczono jeszcze jedno ciało niebieskie, ale o miękkiej strukturze. To miał być główny silnik napędowy planety użyty jednorazowo. Obiekt ten nie był wielki, posiadał około 8 - 12 km średnicy, ale był kulisty i do tego niezbyt twardą posiadał strukturę.
Czekano na wyprzedzającą układy planetarne koniunkcję, w takim ustawieniu, jakie będzie docelowe.
 
I stało się. Oba układy gwiezdne ustawiły się we właściwych pozycjach względem siebie z wyprzedzeniem. Planeta nasza dokonywała ostatniego oblotu wokół starego słońca. Zbliżała się do górnego punktu zwrotnego, zbliżając się do tego punktu jednocześnie oddalała się od swej gwiazdy na najdalszą możliwą odległość.
 
Z wyprzedzeniem uruchomiono materiał napędowy, z punktów libacyjnych drugiego pasa korony słonecznej starego słońca wyruszyły na spotkanie ze słońcem zebrane planety, tylko po to żeby się zderzyć, z koroną słońca i wywołać eksplozje na koronie słońca.
Drugim istotnym zadaniem zebranego materiału pędzącego ku słońcu było zasłonięcie planety przed polami grawitacyjnymi gwiazdy, masy się zrównały, słońce przechwyciło pędzący na spotkanie materiał. Nasza poruszająca się planeta na krótki czas została zasłonięta, obniżył się poziom grawitacji Słonecznej dla naszej planetarnej struktury.
 
W kierunku coraz wolniej poruszającej się planety, zbliżającej się do punktu krytycznego poleciał ostatni przygotowany element kosmiczny. Gonił planetę prawie po tym samym torze jednak tak usytuowanym, aby dogonił on Ziemie jeszcze tuż przed zakrzywieniem toru lotu, przed punktem zwrotnym. Nastąpiło zderzenie ziemi z tą materią kosmiczną. Nie było to jednak zderzenie czołowe, ale boczne - bilardowe. Planeta nasza prawie nie doznała uszkodzeń, ale została wytrącona ze swej orbity. Zamiast zawrócić poszybowała dalej po linii prostej w przestrzeń kosmosu do punktu, spotkania z Nibiru – Mardukiem.
 
W kodeksie Chmalpopoca opisano to tak:
.......... wówczas zdarzyło się, że niebo runęło, że słońce nie podążało swa drogą, Dopiero jest południe a zaraz po nim następuje noc..............
 
Takie właśnie uderzenie, bilardowe, boczne uderzenie, którego ślad mamy w postaci 200 km średnicy krateru do dziś a zaprzeczyć się temu nie da, jakie otrzymała planeta spowodowało, że ziemia nasza zachwiała się w posadach wypadając z orbity, straciła kierunek pionowy w stosunku do układu odniesienia swej gwiazdy.
Tam gdzie był biegun znalazł się równik.
Potem nastąpiła zmiana, planeta powróciła do pierwotnego położenia.
Ale było już za późno na to by gwiazda mogła pochwycić planetę z powrotem siłami swej grawitacji. Wybuch na koronie gwiazdy spowodował katastrofę materia została wyrzucona poza słońce. Lecz siły grawitacyjne samego słońca uporały się z tym, wybuchło przecież nie słońce, lecz zewnętrzny płaszcz korony gwiazdy przy zderzeniu z materią, jednak nasza planetka powędrowała sobie spokojnie w swoje przeznaczenie.
Przelatujący nieopodal Nibiru Marduk, przechwycił orbitującą i już bezwładną planetę. Zabrał ją ze sobą. Na krótki czas Ziemia słała się satelitą Nibiru-Marduka, na jego zewnętrznych strukturach grawitacyjnych.
Należy zrozumieć, że uderzenie kompaktowe wytrąciło planetę z orbity, zaś ruch pion-poziom to już zasługa Nibiru-Marduka, to chwila czy czas, kiedy planetę przechwytywały pola podwójnego jądra czarnej nie zapłonie tej gwiazdy.
Wtedy to planeta ustawiała się do nowego położenia. Stare słońce zgasło. Nowe jeszcze nie zapłonęło.
 
           Rozpoczął się Eksodus.
 
Dlaczego uderzenie było boczne – bilardowe a nie na wprost?
Bo proste, na wprost uderzenie kompaktowe przeniosłoby siły zderzenia na jądro i wyrwałoby go z jego orbity wewnątrz struktury planety, co spowodowałoby zagładę całej planety.
 
Dużo gorzej było na samej planecie. Rozszalałe żywioły ognia wybuchy wulkaniczne, trzęsienia samej planety, zrobiły swoje, część populacji zginęła. Te wszystkie istoty i zwierzęta, co przetrwały i przeżyły pierwsze uderzenie ginęły. Ginęły, bo wyrwana z punktu odniesienia planeta utraciła grawitację, i to w znacznym stopniu. Zgubiła stabilność. Kilkutonowe i kilkuset tonowe ciała dinozaurów traciły grunt pod nogami. Ich masywne ciała po prostu niczym balony ulatywały w przestrzeń. Przy nagłym, szybkim, lub za bardzo energicznym ruchu ulatywały w górne warstwy atmosfery gdzie ginęły straszną śmiercią. Zapadła straszna noc. Nie było widać nieba, nie było widać gwiazd. Całość zasłoniły dymy, gazy, i pozostałości po wybuchach materii na planecie. Mimo iż było to potworne osłoniło jednak samą planetę i jej powierzchnię przed ucieczką ciepła w przestrzeń kosmosu. I trwało tak aż do końca Eksodusu.
 
Dinozaury i wszelkie inne stworzenia, które przeżyły, pierwszą część kataklizmu umierały jeszcze gorszą śmiercią, umierały z głodu, nie mogły się wyżywić. W wiecznej dla nich nocy nie mogły znaleźć pożywienia. Znaczna część ich pokarmu już nie istniała. Spalona kosmicznym kataklizmem, erupcją wulkaniczną, ogniem.
 
Wówczas siła grawitacyjna planety wmusiła wynosić około 1/2 - 1/6, lub nawet jeszcze mniej istniejącej pierwotnej siły grawitacyjnej. To właśnie wtedy, kiedy nasza planeta wędrowała poprzez pustkę kosmosu do wyznaczonego celu, nabrało sensu powiedzenie, które nam przekazano:
 
( W kodeksie Chmalpopoca ),
 
jak powiadają nasi praojcowie:
......olbrzymi, pozdrawiali się oni pozdrowieniem "Nie spadnij", bo kto spadł to gubił się w ciemnościach.............
 
to chyba zrozumiałe, i nie trzeba nikomu ani wyjaśniać ani udowadniać, a i wszelkie tłumaczenia są zbędne, gdyż tylko w tym jednym, jedynym przypadku forma takiego przekazu, takiej wypowiedzi ma sens i wyjaśnia wszystko oraz jest jedynie możliwa i prawdziwa.
Nie istnieje żaden inny możliwy przypadek, żadna inna zależność fizyczna poparta wynalezionymi i udowodnionymi przez nas prawami fizyki, żadne inne naukowe czy nie naukowe wyjaśnienia, lub prawa gdzie świadomość dowolnej istoty rozumnej może zawierać formułę "Nie spadnij", nie może istnieć, chyba, że nasze prawa fizyki są nieprawdziwe. Wtedy te założenia i wyjaśnienia też były by błędne i nie prawdziwe.
 
Ktokolwiek spadł nigdy już nie powrócił na planetę, a spadające ciało gubiło się w ciemnościach atmosfery by dokończyć swój żywot.
Lekkie a może zbyt mocne odbicie lub za wysoki podskok i nie było gruntu pod nogami. Potężne ciała jak satelity unosiły się nad pędzącą planetą, i nie było już powrotu, nie było, od czego się odbić by powrócić na ziemię rodzimej planety. Była tylko śmierć z wyczerpania, głodu, lub uduszenia się.
Nikt, kto choć trochę zna i w sposób nawet podstawowy, rozumie podstawowe prawa fizyki nie może temu zaprzeczyć, podając inne realne rozwiązanie. Innego przypadku, innej możliwości, innego wyjaśnienia, po prostu nie ma.
Ktokolwiek starałby się, zaprzeczać temu, twierdząc, że jest to wymysł prymitywnej rasy i prymitywnego umysłu, że to mitologia, sam zaprzecza istnieniu praw fizycznych i logicznych, które nasze społeczeństwa odkryły, zaakceptowały, sprawdziły, udowodniły i używają do dziś!
 
Na pędzącej planecie pozostawały praktycznie stworzenia i istoty lekkie, o małej masie. Nie podlegały tak drastyczne znacznie zmniejszonemu prawu grawitacyjnemu, żyły i miały ogromną szanse przetrwania. Przede wszystkim nie miały już naturalnych wrogów, nikt na nie, nie polował. Największe szanse przeżycia posiadały wodni przedstawiciele życia planety, tutaj poniesiono najmniejsze szkody, ale i w tym, środowisku wodnym nie było łatwo.
Problem wodny polega na tym, że myśląc o wodzie człowiek myśli kategoriami dzisiejszego poziomu i zasobów wód. Jest to bardzo błędne rozumowanie i nie mające żadnego logicznego uzasadnienia.
W tamtych pra odległych czasach wody i środowisk wodnych było znacznie mniej i musiały być zupełnie inaczej ukształtowane.
Gdyby środowisko wodne było, choć trochę podobne, lub zbliżone do naszego, nigdy nie zaistniałby ani POTOP, ani problem potopu. A jak wiemy z kart historii, że było inaczej. Ogromne zasoby wody znajdowały się pod płaszczem planety i nie były dostępne dla fauny i flory żyjącej na powierzchni planety. We wszystkich niemal przekazach, jakie przetrwały mówiono, że człowiek i zwierzęta zlizywali poranną rosę. Tyle było wody na naszej planecie. Oczywiście istniały i większe skupiska wodne, ale wody ogólnie było mało.
 
Na planecie wraz z upływem czasu stawało się coraz zimniej, zaczynało brakować pożywienia dla wszystkich bez wyjątku. Rośliny wymierały. Wszystko gniło. Wówczas to Ziemia planeta nasza zagnieździła się w nowym układzie słonecznym.
 
                W Popol Vuh - prastarej księdze Indian zapisano:
............. nie spali, stali i wielka była tęsknota ich serc i trzewi za jutrzenką i świtem. Tam również odczuwali bojaźń, ogarną ich wielki smutek, wielka udręka i zostali przygniecieni bólem,.... Ach przybyliśmy bez radości! Gdybyśmy mogli, choć zobaczyć narodziny słońca! Cóż teraz poczniemy!..................
 
Nie chcę ani przytaczać tu wypowiedzi innych autorów, ani ich komentarzy do tego. Ich wielce szanowne wypowiedzi i wyjaśnienia są wręcz żenujące.
Nie można lepiej i trafniej opisać tego, co przeżywali ludzie i wszystkie pozostałe przy życiu stworzenia. Nie widzieli, co ich czeka, naprawdę wielka musiała być ich tęsknota i ból i żal.
 

 
To do tego czasu odnosi się odcisk tej glinianej tabliczki Sitchina, na której oparł swoje dzieło 12 planety, naciągniętej we faktach jak gumka u majtek.
 
 
Nowy Układ Gwiezdny.
( Trzecia epoka słońca – ) jakieś 65 milionów lat temu.
 
Opadły z atmosfery zanieczyszczenia, wszyscy się radowali i cieszyli, wracało życie. Lecz było bardzo źle, nowe słońce paliło.
              
                       W Popol Vuh - prastarej księdze Indian zapisano:
.... że trudno było wytrzymać palące promienie nowego słońca, jego żar był nie do zniesienia..........
 
I ludzie i zwierzęta uciekali i każdy krył się gdzie mógł. Dla wielkich zwierząt i gigantów, które jeszcze przeżyły, nastał straszliwy koniec, nie było ratunku nie było już ucieczki. Nowe słońce raniło i paliło ich ciała, nowa grawitacja wgniatała ich potężne ciała w grunt. Straszliwy ciężar ich ciał zabijał każdego z nich. Uniemożliwiał im ruchy, każdy krok musiał być niewyobrażalnym cierpieniem i męczarnią. To, że żyli w nowym układzie nowej gwiazdy nie ulega żadnej wątpliwości. Pozostały po nich skamieniałe pozostałości ich kośćca i nie tylko. Umierali zabijani promieniami nowego słońca i nowej siły grawitacji. Dla tych gatunków nie było ani schronienia ani ucieczki, nie było ratunku, ich straszliwy koniec i niewyobrażalne męczarnie były przesądzone.
 
Wszystkie inne istoty o niskim ciężarze, niskiej masie, choć odczuwały dokuczliwość promieni słonecznych i ich nieznośny żar, miały znacznie lepszą możliwość poruszania się. Im grawitacja tak bardzo nie szkodziła. Dość szybko, więc przystosowali się do nowego środowiska.
Nieświadomi tego, co się wydarzyło, powracali do życia i odbudowy. Ale choć nie wiedzieli gdzie są, to doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że to słońce nie jest ich słońcem, że jest nowym słońcem nie bardzo dla nich przyjaznym.
 
Jeszcze jedna informacja związana z tym stwierdzeniem,
.... że trudno było wytrzymać palące promienie nowego słońca, jego żar był nie do zniesienia..........”.
Nie należy tutaj sądzić, iż tylko opadające szczątki z atmosfery niejako ją wyczyściły i sama niejako czysta atmosfera byłą tutaj przyczyną takiego stanu rzeczy wpuszczając nadmiar promieniowania nowej gwiazdy.
 
Gdyby przeanalizować układ planetarny, jaki istniał pierwotnie, gdy planeta nasza dotarła na miejsce to okaże się, że powinna ona znajdować się na dużo niższym torze obiegu (orbicie), wokoło nowego Słońca. Przecież wówczas nie istniała planeta Tiamatrównoważąca ten pas dolny kamiennych planet i biorąc pod uwagę same masy planetarne w naszym systemie układ początkowy w układzie naszej planety powinien być inny. W tym miejscu była inna nie znana planeta ja ją określiłem jako XX. Co z nią się stało i co po niej pozostało, kiedy powiedzmy kolejno, przyjdzie czas.
Po planetarnej katastrofie w naszym systemie równowaga mas planetarnych uległa zmianie i planeta nasza przeskoczyła na nieco niższą orbitę, by zrównoważyć ogólną sumę mas planetarnych naszego układu.
Wówczas to właśnie nastał i trwał dzień 360 dni, ale szybkość orbitowania po trajektorii była dużo wyższa, co jest naturalnym aspektem patrząc na inne układy mas planetarnych.
 

Niższa orbita była przyczyną znacznie większej penetracji promieniowania słonecznego na naszej planecie. Wówczas właśnie promienie słoneczne paliły i były nie do wytrzymania. Oczywiście wzrost temperatury osuszał planetę i nadmiar pary docierał do atmosfery gdzie zagęszczany utworzył nową barierę przed promieniowaniem. Jest to bardzo uproszczony sposób patrzenia na problem, niemniej kierunek wydaje się jak najbardziej poprawny.

........................

Poproszę o kuksańce jesli coś pomyliłem nie w kolejności ...

Pozdrawiam czytelników;

 

PS  Jak najszybciej jak się tylko da, wniosę kolejną cząstkę tej notki do całości. W której piramidy w Giza będą mocnym dodatkiem. Zaś wszystkich czytających ten blog i oczekujących przepraszam za zwłokę i nie dotrzymywanie czasowych terminów.

Pozdrawiając serdecznie życzę każdemu Spokojnego tego Święta.

 

Muki
O mnie Muki

Wydaje się, że jestem podróżnikiem, po czasach i kartach zamierzchłej historii. W mym zainteresowaniu leżą dokonania prastarych ludów, Sumeru – Indii – Egiptu – Azteków – Majów. I część zwana Mitologią w dokonaniach i osiągnięciach astrofizyczno - geodezyjnych. Uwielbiam, kryptografie i kryptologie, poszukując dnia wielkiej przepowiedni, w którym ma odejść stąd ród Adamowy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie